CARLO CRACCO. OYSTER SALAD
czy ktos zaprzeczy, ze sztuka jedzenia bywa teatralna i widowiskowa, ze restaruacja to przestrzen gry, udawania i odgrywania rol, ze szef kuchni to rezyser odpowiedzialny za kostiumy i scenografie, a goscie to aktorzy. zaprzeczacie, zapytajcie macka nowaka, ktory od dluzszego czasu zastanawia sie nad popelnieniem ksiazki na temat performatywnej / teatralnej sztuki jedzenia. na przyklad ristorante cracco w mediolanie, dwie gwiazdki michellin. antrakt czyli zdobycie stolika wymaga pewnej subtelnej zrownowazonej gry. wszystko inne jest czystym teatrem utkanym z najdelikatniejszych elementow. piekne potrawy cracco, podane na wytwornej artdecowskiej zastawie, spozywa klan recchcis. jest tutaj i popisowa salatka rosyjska i marynowane zoltko. sa krewetki i ratatouille z sosem slodko-kwasnym, jest zupa krem z groszku z kwiatami cukini. ci, ktorzy film widzieli, wiedza jak istotna role odgrywa w nim sztuka gotowania i jedzenia. teatr, ni mniej ni wiecej.